sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 33

 33. Ostatni raz tu byłam jakoś wtedy, kiedy Noe ładował zwierzęta na Arkę. Ale powracam. Z rozdziałem w całości poświęconym Tajemnicy Griphe. Wreszcie wyjaśniłam tytuł. No, może jeszcze nie w stu procentach ;) Dzięki za cierpliwość i pozdrawiam.


Millius, tak, jak obiecał, zaczął ją przygotowywać. Ku ogólnemu oburzeniu, rzecz jasna. Octavia wszystkie swoje siły, fizyczne i psychiczne, poświęciła jego pouczeniom. Słuchała tego, co mówił, choć pierwsza "lekcja" dotyczyła tylko i wyłącznie tego, co czuła i na co była gotowa. Właśnie zdała sobie sprawę, że determinacja, odwaga i zawziętość to nie jest wszystko, co czuje. W jej głowie pojawił się również strach, wyrzuty sumienia względem mamy, niepewność... W zasadzie nie wiedziała przecież, co ją czeka ani czy w ogóle jej się uda.
Dziś miała doprowadzić rozmowę do końca. Millius czekał na nią w jednej z pałacowych sal. Na małym stoliku pomiędzy nimi leżał list od Mauviasa. Octavia usiadła naprzeciwko niego, czekając w napięciu, co powie.
 - Mówiłaś, że Feleon powiedział ci niewiele o drodze do Noisang.
 - Praktycznie nic - odrzekła zgodnie z prawdą. - Wiem tylko o jakichś strażach, reverianach czy...
 - Zaczekaj - przerwał jej anioł. - Chcę, abyś najpierw poznała cały powód swojej wyprawy.  - Nerwy w ciele dziewczyny napięły się do ostatnich granic. Czasu było niewiele, więc to prawdopodobnie jedyna szansa, by dowiedzieć się tego, czego chciała.
 - Podczas posiedzenia Rady mówiłem, że Mauviasowi chodzi o coś znacznie więcej niż śmierć twoją czy twojego ojca. On zacznie wojnę, jeśli nie dostanie tego, czego chce. A chce posiąść obiekt Tajemnicy Griphe. W liście pisał, że będzie czekał nie więcej, niż 10 dni.
 - Mów - pisnęła błagalnie. Millius, widząc, że dłużej już nie wytrzyma, zaczął wyjaśniać.
 - Meglany mieszkające na Griphe od siedmiuset siedemdziesięciu siedmiu lat skrywają tajemnicę swej mądrości. Jest to rzecz materialna, o której dziś naprawdę wiemy niewiele i nawet ja, jako istota ponadludzka mogę ci przekazać jedynie legendy. Pewnego dnia, gdy meglany zawdzięczały swą moc i wiedzę jedynie naukom i filozofii, jeden z nich, Askar, wybrał się do nadmorskiej jaskini, by tam myśleć w samotności. Był wielkim filozofem, jednym z najwybitniejszych w historii. Przez siedem dni i siedem nocy modlił się, poszukując odpowiedzi na pytanie, na które spośród wszystkich nie znalazł odpowiedzi. Pytał sam siebie, czy istnieje jakieś źródło mocy, na tyle potężne, że mogłoby być uosobieniem wszystkich wspaniałości świata i wszechświata.
 - I znalazł je?
 - Znalazł to nie jest dobre słowo. Przyszło do niego. A może zostało zesłane przez kogoś, o kim nie mamy pojęcia. Po tych siedmiu dniach i siedmiu nocach Askar zdał sobie sprawę, że takowe źródło mocy istnieje, tyle, że nie w jednym miejscu. Wiedział już, że wspaniałości świata biorą się z istnień, a jego gorycze z niebytu. Chciał, by chociaż Griphe, jego ukochana kraina, była na wieki zabezpieczona przed złem wynikającym z nieistnienia. Potrzebował jeszcze tylko jednego - symbolu. I wtedy wyłowił z morza wielką perłę, naprawdę nienaturalnych rozmiarów. Była ogromna i jaśniała niesamowitym blaskiem. Uznał to za znak mocy i wziął ją, po czym zaniósł do pałacu i bezpiecznie ukrył. Wszyscy mieszkańcy Griphe zastanawiali się długo, co zrobić, by plan Askara o ocaleniu Griphe przed złem się powiódł i wszelkie myśli oraz rozważania powiodły ich do magii.
 - Za pomocą magii chcieli uzyskać źródło? - zaytała znów Octavia, którą ta opowieść wciągnęła niczym bajka.
 - Tak. To nie było proste do wykonania, bo Askar wpadł wreszcie na pomysł, że aby perła miała swą moc, każda z żywych istot w pobliżu musi oddać część siebie. I tak doszło do tego, że po wielu miesiącach eksperymentów za pomocą magicznych zaklęć meglany mogły przenosić do perły nie tylko części roślin, żywiołów czy zwierząt, ale także samych siebie - swoje myśli, pragnienia, marzenia i lęki. Perła wchłaniała to wszystko i promieniowała nabytą energią. Promieniuje nadal. To właśnie ona jest źródłem, z którego Griphe czerpie spokój, mądrość i siłę, której apogeum osiąga w rocznicę swojego znalezienia.  To właśnie dlatego tak trudno jest wszcząć i wygrać wojnę z meglanami i to właśnie dlatego Mauvias chce dostać źródło w swoje plugawe łapska właśnie podczas święta. On chce wykorzystać tę perłę do czynienia zła. I z pewnością jest to możliwe, z czego meglany zdały sobie odpowiednio szybko sprawę. To właśnie dlatego postanowiły chronić swój skarb i uczynić wiedzę  nim Tajemnicą Griphe. - Po tych słowach zapadła cisza.
 - Gdzie jest ukryta? Jak mogę ją wykorzystać?
 - Octavio! - zganił ją samym głosem. - Masz ją CHRONIĆ, a nie wykorzystywać. Twój ojciec chronił ją przez tyle lat... Nie możesz tego zaprzepaścić. Musisz ratować ojca, musisz wyjawić Mauviasowi sekret meglanów, a nam zostaw obronę samej perły, rozumiesz? - Dziewczyna skinęła głową.
 - Przysięgam, że zrobię wszystko, by Griphe nie straciło perły. I sprowadzę ojca do domu.
 - Wspaniale! - klasnął w dłonie, a na stole znikąd pojawiła się ogromna mapa, przedstawiająca chyba całą galaktykę. - Feleon powiedział ci, że droga wiedzie przez krainę umarłych. To prawda. Przeprawię cię przez nią, ale dalej będziesz musiała iść sama.
 - Czym? Wimanem?
 - Wimanem możesz dolecieć do kilku wysp kosmicznych, tylko tyle. Do samej krainy Noisang musisz dostać się inaczej. Mniej widocznie. Jest na to sposób. 
 - Jaki? Mów, mistrzu!
 - Pewną maleńką, bezludną wyspę i Noisang łączy most. I zakładam się o wszystko, że jest to już pierwsza przeszkoda, jaką szykuje dla przybyszów Mauvias. Nie mogę ci powiedzieć, co cię tam czeka. Nikt się tam nie zapuszcza, a o tym, co strzeże samą krainę wiemy tylko od tych, którzy na niej byli i uciekli, lub zostali wypędzeni.
 - Co dalej? - pospieszała go.
 - Później natkniesz się na reverian. Musisz bardzo uważać. Ich hipnoza jest zgubna, zdajesz sobie z tego sprawę? Nie próbuj ich też ominąć, wyczują cię doskonale.
 - Wiem. Jestem w stanie się im oprzeć. Mów dalej.
 - Reveriany są strażą pierwszą. Straż druga to sześć najprawdziwszych, najgroźniejszych enigmorów. Aby przejść dalej, trzeba je pokonać. I wreszcie dotrzesz do trzeciej straży. Różnie się o niej mówi. Upiory Przeszłości, Zaklinacze Czasu, Fałszerze...  Mogę ci o nich powiedzieć tylko, że mają wielką moc i wszystko, o czym mówią, mogą spełnić, a jednak nigdy tego nie zrobią. Uważaj na nich. Nie będą używać siły, ale ból, jaki potrafią zadać słowem, czy obrazem, czymkolwiek, jest ogromny.
 - Czym są? To demony? Potwory? Jak wyglądają? - Millius uśmiechnął się ponuro.
 - Nie wiem. To zależy, jak je widzisz. Każdego boli co innego. Nie mam pojęcia, jaki kształt przybiorą przed tobą. - Octavia poczuła, jak ogarnia ją straszliwe zimno strachu. - Dalej Mauvias wpuści cię sam. Wiem, że chce cię tylko osłabić, zanim go zobaczysz. Będzie wiedział, kiedy przybędziesz, zanim zjawisz się w pałacu.
 - To wszystko? -  chciała, by jej głos brzmiał pewnie, ale ten jak na złość drżał. Nie było tak łatwo, jak się wydawało, gdy widmo tej misji było odległe i rozmazane. Teraz wiedziała już wszystko i temu "wszystkiemu" musiała stawić czoła. W pojedynkę. Serce tłukło jej się o żebra, a powietrze nerwowo przenikało płuca, jakby chciało dać jej do zrozumienia, że być może już naprawdę niewiele oddechów zostało w jej życiu.
 - Tak, Octavio. To wszystko.
 - Kiedy mogę wyruszać?
 - Nawet dziś, jeśli jesteś gotowa.
 - Dobrze - rzekła twardo. - Muszę jeszcze tylko coś załatwić  - powiedziała i, drżąc na całym ciele, udała się do komnat Alana.

1 komentarz:

  1. Fajnie że wróciłaś :)

    I bardzo proszę, napisz szybciej kolejną cześć a nie po tygodniu bo nie mogę się juz doczekać :):)

    OdpowiedzUsuń