poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 28

     28. Na wstępie gorąco przepraszam Justiii, której obiecałam, że zbiorę się wcześniej i napiszę. Słowa nie dotrzymałam i zesłać mnie za to na Sybir się powinno! Wygląda na to, że notki będą pojawiać się co tydzień, przykro mi :(


Już następnego wieczoru Akademią wstrząsnęło kolejne wydarzenie. Jeszcze przed tym, jak Octavia i Alan mieli udać się do Feleona, by zgodnie z umową wypytać go o wszystko, znaleziono go martwego w jego celi.  Król, królowa i wszyscy mistrzowie natychmiast pobiegli do lochów, a uczniowie zostali wysłani do swoich pokojów.
 Octavia siedziała w swoim pokoju, oczywiście w towarzystwie Felixa, do którego nie miała już żalu, choć tylko dlatego, że za dużo się działo, by mogła o tym myśleć.
  - Tym razem nie uwierzę w przypadek - rzekła stanowczo Octavia, która przechadzała się nerwowo po pokoju.  - Zamordowano go zaraz po tym, rozmawiał ze mną. Ktoś musiał coś słyszeć, komuś musiał się poważnie narazić, a wiesz, co to oznacza?
 - Że w Akademii jest zdrajca.
 - Właśnie! Nie rozumiem tylko dlaczego zabito go teraz, a nie wcześniej, skoro ten ktoś mógł przypuszczać, że Feleon mi o wszystkim opowie.
 - Może obawiał się, że będziesz rozmawiać z Feleonem jeszcze raz i dowiesz się czegoś więcej.
 - Bo tak miało być... - westchnęła zrezygnowana. Choć być to szczyt egoizmu, bardziej żałowała tego, że jej szansa na uwolnienie ojca zmalała, niż tego, że zginął człowiek.
 - Znowu chciałaś tam iść?!
- Nie. To znaczy - nie sama. Umówiłam się z Alanem, że jutro pójdziemy, za zgodą króla i Vailla, wypytać o wszystko Feleona i jeśli przejdę je pomyślnie, Alan sam pomoże mi ocalić ojca, ale... WŁAŚNIE! - krzyknęła i nagle, niczym strzała wypadła z pokoju.
 - Octavia! - zawołał za nią Felix.  - Nie wolno nam opuszczać sypialni!
 - Chodź, prędko! - przywołała go gestem, a potem w biegu tłumaczyła, dokąd i po co pędzi na złamanie karku.  - Feleona musiał zabić ktoś, kto wiedział o tym, że dziś będę z nim rozmawiała, a skoro Alan powiedział o tym Vaillowi, to mógł to usłyszeć albo mistrz, albo uczeń. Podejrzewam, że żadne z nas nie dałoby rady zabić Feleona, więc zdrajcą musi być któryś mistrz! - Chłopak  ledwo nadążał za jej tokiem myślenia, ale posłusznie biegł, nie oglądając się za siebie. Całe szczęście - mistrzów i króla zobaczyli już w holu, gdy w pośpiechu rozchodzili się do swoich zajęć.
 - Co ty tu robisz? - syknął cicho Alan, gdy tylko dostrzegł Octavię.
 - Komu powiedziałeś o naszym planie? Vaillowi i komu jeszcze?
 - Królowi Braviusowi, rzecz jasna. Dlaczego pytasz? - zdziwił się. Octavia w pośpiechu wyjaśniła mu, o co jej chodzi, a Alan w milczeniu zastanawiał się przez chwilę nad słusznością tej tezy. Musiał przyznać jej rację, bo potraktował sprawę bardzo poważnie.
- Możesz mieć rację... - rzekł powoli. - Ale zaklinam cię na wszystkie świętości, daj mi się zająć tą sprawą.
 - Powiedz mi tylko, kto mógł to usłyszeć! - poprosiła, robiąc przy tym błagalne spojrzenie.
 - Wszyscy mistrzowie, którzy byli wówczas w pokoju mistrzów. I jeszcze raz proszę - zostaw to mnie. Wszystkim się zajmę, a ty trzymaj się teraz z dala od niebezpieczeństw, dobrze?
 - A co teraz będzie z naszą umową? - spytała z nutką smutku w głosie.
 - Musimy to odłożyć na później - odpowiedział. Przykro mu było patrzeć na zawód w jej twarzy, na te piękne iskierki gasnące w bursztynowych oczach. Rozglądając się dyskretnie pocałował ją w czubek głowy, a potem nagle znieruchomiał i utkwił rozeźlone spojrzenie w punkcie ponad ramieniem Octavii.
 - Co się...
 - Spójrz - wskazał palcem na ów punkt. U stóp schodów stał oniemiały, zesztywniały z szoku Felix, o którym w amoku Octavia całkowicie zapomniała. Niełatwo było zbagatelizować jego obecność biorąc pod uwagę fakt, że wszystko słyszał i widział. To z pewnością nie wyglądało dla niego normalnie.
 - Wytłumaczę mu to. Znajdę jakieś logiczne wytłumaczenie - przekonywała bardziej siebie niż Alana. Po chwili przypomniała sobie, że w rozmowie z Felixem nie mówiła "Feyrevey" a "Alan". Licząc ten fakt, mało prawdopodobnym było, by udało jej się to wytłumaczyć.
 - Módl się, by nikomu o tym nie powiedział - mruknął Alan. Mimo całej sytuacji, nie mógł się powstrzymać, by odchodząc, nie zetknąć lekko ich dłoni.
 Octavia stanęła przed przyjacielem biała, jak papier. Otwierała usta raz po raz, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk.
 - Co to było? - spytał w końcu Felix, który też dopiero co odzyskał mowę.
 - Ja... nie wiem, od czego zacząć.
 - Najlepiej od początku. Dlaczego jesteś z nim na ty, dlaczego jest dla ciebie taki dobry i dlaczego cię pocałował?
 - Możemy porozmawiać w pokoju? - spytała i już mieli ruszyć po schodach na piętro, gdy usłyszeli czyjeś głosy i szybko pociągnęła chłopaka za filar, by mogli posłuchać, bo rozmowa wyraźnie dotyczyła śmierci Feleona. Chwilę później dostrzegli śpieszących gdzieś panią Clemort i mistrza Lennarsa.
 - Postaram się dostać to śledztwo, już mówiłem! - warczał Lennars, a śpiesząca za nim kobieta wyglądała, jakby bardzo chciała mu coś powiedzieć po raz wtóry.
 - To bardzo ważne, Lennars. Nie możesz tego zepsuć!
 - Wiem! - krzyknął, zatrzymując się. - Przestań za mną chodzić, jeśli nie chcesz wzbudzić zainteresowania, jak podczas tej szarpaniny, jasne? Idź - rozkazał i pani Clemort szybko się oddaliła. Lennars rozejrzał się, ale nie dostrzegł Octavii i Felixa. Sam również wyszedł na zewnątrz, a oni wypuścili ze świstem powietrze.
 - To oni - rzekła z niedowierzaniem Octavia.  - To oni zabili Feleona.
 - Zwariowałaś? - Felix był wyraźnie przestraszony samą myślą, że Octavia może ich podejrzewać. - Po co mieliby to zrobić? To nasi nauczyciele!
 - Nie wiem, Felix, ale przysięgam ci, że się dowiem - rzekła twardo i pogrążona w swoich  myślach udała się na górę. Musiała jak najszybciej porozmawiać z Alanem, bo jeśli on jej nie pomoże, to szanse na schwytanie morderców są nikłe. Już teraz wiedziała, że przekazanie jej podejrzeń nie będzie proste. W końcu chodziło o szanowanego mistrza i sympatyczną nauczycielkę magii. Oboje absolutnie nie pasowali do roli mordercy, ale przecież słyszała tę dziwną rozmowę. Miała tylko nadzieję, że się myliła.

2 komentarze: